Nałożyłam na nie olejek rycynowy, co chwila kremuję.
Na paznokciach popełniłam zadanie konkursowe dlatego niestety, nic dzisiaj nie zaprezentuję.
Czekam do jutra, w pracy zetrą mi się końcówki i będę mogła zmyć mani, do którego, nie będę ukrywać, mam mieszane uczucia.
A tak z zupełnie innej, nielakierowej beczki, muszę jeszcze zrobić porządek w przepisach.
Kucharka ze mnie żadna, ale co stoi na przeszkodzie zbierać przepisy?
Chcę część ładnie przepisać i ozdobić i tu dochodzę do stwierdzenia: potrzebuję laminarkę.
No bo jak przepisy, to często lądują w kuchni.
A w kuchni, wiadomo, tłuszcz pryska, woda się leje, różne rzeczy z miksera latają....
No, zwykłe kartki są bardzo podatne na uszkodzenia a później to tak nieładnie wygląda z zaschniętymi resztkami czegokolwiek...
No, dość marudzenia.
Na osłodę, żeby nie było, że bez foci, dodam stare próby stworzenia frankenów.
do resztki odżywki (zielone na dnie) dolałam bezbarwny Safari i wymieszałam |
Dosypałam chińczykowych heksów które puściły farbę >.< |
resztka odżywki + bezbarwny Safari |
srebrne i niebieskie heksy |
o i jeszcze franken z fioletowymi i złotymi heksami (też się wybarwiły) |
a tutaj mamy mój pierwszy i OSTATNI lakier od AVON dziadostwo tak słabo kryło, że bez żalu poświęciłam go na eksperyment |
i po eksperymencie |
Cóż, mam w planach kupić rozcieńczalnik więc może coś wskóram.
Póki co dalej sobie siedzą w osobnym pudełeczku z frankenami i czekają na moje zainteresowanie. :)
:)
OdpowiedzUsuńale namixowałaś :)
jakie mixy :D wyglądają jak jolly jewels ;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio też miałam ochotę na takie eksperymenty, ale też mi odbarwiło:<
OdpowiedzUsuńfajnie jest miksować :) sama mam na to ochotę, ale jakoś żal mi lakierów. jestem do nich bardzo przywiązana...
OdpowiedzUsuńNieżle się narobiłaś. Ja kiedyś też lubiłam pokombinować :) A z przepisami mam tak samo - kuchareczka ze mnie żądna, ale przepisów mam pełno :D
OdpowiedzUsuń