Bez Seche czuję się jak kaleka. Przyzwyczaiłam się do robienia mani wieczorem, nawet tuż przed pójściem spać. Dlatego bez wysuszacza cierpię okropnie na widok podniszczonego mani (odgnieciona pościel, poodbijane włosy, gdy wiązałam kucyka).
Podziwiam dziewczyny, które robią mani za pomocą taśmy. Im się udaje idealnie, mnie zawsze razem z taśmą schodzi połowa lakieru. :(
Dlatego wszystko machnęłam ręcznie, więc jest koślawo.
Nawet jak na taką ilość różu, podoba mi się.
Użyłam:
1 warstwa odżywki diamentowej EVELINE
1 warstwa Wibo różany nr8
Wzorki:
MIYO nr38 "Electric purple"
Płytka BM20
Paseczki:
Essence colour&go nr08 "Ultimalte pink" (Słabo pokrył więc przejechałam jeszcze):
Wibo różany nr6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję ślicznie za wszystkie komentarze.
Motywują mnie one do dalszej zabawy.
Proszę nie proponować obserwowania za obserwowanie, sama decyduję, który blog mi się podoba.
Pozdrawiam