Lakiery Ingrid znam słabo.
Jednak ten odcień mnie zaintrygował (choć muszę sprawdzić czy przypadkiem nie mam gdzieś w czeluściach helmera podobnego).
Lakier to brudna przykurzona pistacja. Kremowe wykończenie.
Pędzelek szeroki i precyzyjny. Emalia nie nadaje się do poprawek, natychmiast po położeniu delikatnie zasycha, więc kolejne pociągnięcie pędzelka powoduje powstawanie łysych placków.
Przez to pierwsza warstwa smuży. Druga warstwa zapewnia pełne krycie. Nie bębelkuje.
Schnięcia tradycyjnie nie sprawdzałam - użyłam wysuszacza.
Użyłam:
1 warstwa odżywki Lovely Nail Growth
2 warstwy Ingrid Estetic nr427
1 warstwa Poshe
Buźki!
ładny kolor
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ten kolor, muszę na niego zapolować ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam mięty i pistacje, nie tylko na paznokciach, po prostu lubię te kolory. Ładny jest!
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolor :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolor, mam podobny z Eveline :)
OdpowiedzUsuń