Lakier firmy Silcare z serii "The garden of colour" kosztuje 6.99,-/15ml
Cena kusząca.
Reszta informacji:
Pędzelek średniej długości, wąski, miękki. Dobrze się nim maluje.
Konsystencja dość rzadka, udało mi się zalać skórki.
Zabierając się za malowanie, założyłam się sama ze sobą, że do pełnego krycia będę potrzebowała 3-4 warstw. Lakier noszony solo wymaga dwóch warstw. Ja nigdy nie potrafię nałożyć cienkich, więc machnęłam grubszą i przyznam, że jako tło dla wzorków, kryje rewelacyjnie.
Ze schnięciem już ciut gorzej, tak na oko 10-15 minut siedziałam z łapkami w górze.
Gdyby nie wzorki, po prostu machnęłabym Poshe i po kłopocie.
Niestety, byłam tak ciekawa białego lakieru do stempli od Essene, że zapomniałam cyknąć zdjęcie solo.
Essence przyjemnie mnie zaskoczył, bo byłam do niego sceptycznie nastawiona.
Pigmentację ma naprawdę świetną. Trzeba tylko się spieszyć ze stemplowaniem, bo szybko wysycha.
Teraz znowu mam focha na płytki, bo okazuje się, że wzorki całopaznokciowe są dla mnie za wąskie i za krótkie!
Jak widać na zdjęciu, dobrze wyszedł tylko "kaleka" środkowy palec.
Mino wszystko jestem naprawdę zachwycona ogółem i cieszę się jak dziecko, że w końcu mam biały lakier do stempli! Juhu!
A mani inspirowany Letnią sukienką Hatsu
Użyłam:
1 warstwa odżywki diamentowej Wibo
1 warstwa The garden of colour nr 34
Wzorki:
lakier Essence do stempli nr001 "Stamp me! white"
płytka BM16
kamyczki dekoracyjne
1 warstwa szybkoschnącego Poshe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję ślicznie za wszystkie komentarze.
Motywują mnie one do dalszej zabawy.
Proszę nie proponować obserwowania za obserwowanie, sama decyduję, który blog mi się podoba.
Pozdrawiam