Znalazłam baaardzo stare naklejki ze smokami.
Jak wiadomo, po chińszczyźnie za złotówkę cudów nie należy oczekiwać. A jeśli jeszcze dodamy, że przeleżały kilka dobrych lat, to już w ogóle mogiła.
I tak właśnie było.
Naklejki nie przylegały dokładnie, odstawały, mimo podklejania i topu.
Na drugi dzień po kolei zjeżdżały z paznokci, zostawiając lepki klej.
Zużyłam, podziękowałam. Nigdy więcej. Ufff...
Użyłam:
1 warstwa odżywki diamentowej Wibo
2 warstwy Vollare Parfum Nail (prawdopodobnie zielone jebłuszko, ale nie mam pewności)
1 warstwa szybkoschnącego Poshe
Naklejki smoki
2 warstwy szybkoschnącego Poshe
Co do lakieru, to kompletnie nie czuć, żeby pachniał, już nie wspominając, czym, bo nie mam naklejki informującej o zapachu a domyślam się po kolorze.
Lakier to mimo wszystko rozczarowanie za 4,-
Choć w buteleczce wygląda bardzo ładnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję ślicznie za wszystkie komentarze.
Motywują mnie one do dalszej zabawy.
Proszę nie proponować obserwowania za obserwowanie, sama decyduję, który blog mi się podoba.
Pozdrawiam