Obserwatorzy

wtorek, 18 września 2012

W roli głównej - Silcare

Lakier firmy Silcare z serii "The garden of colour" kosztuje 6.99,-/15ml
Cena kusząca.
Reszta informacji:
Pędzelek średniej długości, wąski, miękki. Dobrze się nim maluje.
Konsystencja dość rzadka, udało mi się zalać skórki.
Zabierając się za malowanie, założyłam się sama ze sobą, że do pełnego krycia będę potrzebowała 3-4 warstw. Lakier noszony solo wymaga dwóch warstw. Ja nigdy nie potrafię nałożyć cienkich, więc machnęłam grubszą i przyznam, że jako tło dla wzorków, kryje rewelacyjnie.
Ze schnięciem już ciut gorzej, tak na oko 10-15 minut siedziałam z łapkami w górze.
Gdyby nie wzorki, po prostu machnęłabym Poshe i po kłopocie.
Niestety, byłam tak ciekawa białego lakieru do stempli od Essene, że zapomniałam cyknąć zdjęcie solo.
Essence przyjemnie mnie zaskoczył, bo byłam do niego sceptycznie nastawiona.
Pigmentację ma naprawdę świetną. Trzeba tylko się spieszyć ze stemplowaniem, bo szybko wysycha.
Teraz znowu mam focha na płytki, bo okazuje się, że wzorki całopaznokciowe są dla mnie za wąskie i za krótkie!
Jak widać na zdjęciu, dobrze wyszedł tylko "kaleka" środkowy palec.
Mino wszystko jestem naprawdę zachwycona ogółem i cieszę się jak dziecko, że w końcu mam biały lakier do stempli! Juhu!
A mani inspirowany Letnią sukienką Hatsu
Użyłam:
1 warstwa odżywki diamentowej Wibo
1 warstwa The garden of colour nr 34
Wzorki:
lakier Essence do stempli nr001 "Stamp me! white"
płytka BM16
kamyczki dekoracyjne
1 warstwa szybkoschnącego Poshe

Nie o lakierach ale wciąż kosmetycznie

Postanowiłam wypróbować metodę OCM czyli oczyszczanie skóry olejami.
Zainteresowanych odsyłam do artykułu.
Przy okazji zrobiłam sobie tzw. naftę pichtową na zaskórniki. Na blogu LaNińi natknęłam się na tę mieszankę. A TUTAJ jest wszystko o samym olejku pichtowym. Może wreszcie będzie nadzieja dla mojej cery?
Zakupione składniki:

gratis do oliwki :)
 Po pierwszym użyciu:
OCM:
Muszę przyznać, że nie wierzyłam, jakoby mieszanka olei miała rozpuścić wodoodporny makijaż, a jednak!
Uwinęła się z tym naprawdę szybko i już nie muszę trzeć oczu wacikami.
Dodatkowo martwiłam się, że spędzę dużo czasu na czekaniu, aż ściereczka z mikrofibry ostygnie i będzie można zebrać OCM, ale nie. Kolejne miłe zaskoczenie.
Zrezygnowałam również z kremowania twarzy.
I okazuje się, że cała procedura trwa szybciej niż normalny demakijaż, mycie twarzy i kremowanie razem wzięte.
Póki co jestem na tak, ale piszę to dopiero po dwóch próbach.
I czekam na możliwy wysyp wyprysków, o którym było wspomniane, bo skóra oczyszcza się z toksyn.

Nafta pichtowa:
Podejrzewam, że zaburzyłam proporcje, bo wszystko robiłam "na oko".
Jak wiadomo, nafta nie ma zapachu, natomiast olejek jest bardzo intensywny. Jednakże mnie jakoś szczególnie nie drażni.
Ja przecieram miejsca zaskórnikowane po OCM i zostawiam do całkowitego wchłonięcia.
Jestem strasznie ciekawa efektów.
Jeśli nie zapomnę, to za miesiąc zdam sprawozdanie.

sobota, 15 września 2012

Jesienny brak koncepcji

Wczoraj skończył mi się urlop. Weekend w pracy i 3 dni wytchnienia (wolne z grafiku ^^).
Co jakiś czas podchodzę do water marble i po prostu szlag mnie trafia, coś robię nie tak, nie wychodzi jak trzeba.
Dziś kolejna nieudana próba więc postanowiłam wyżyć się na stemplach.
I odkryłam, że mam przyjemnego czarnuszka, który idealnie nadaje się do wzorków.
Mani podoba się, choć dobrane przypadkowo.
Oczywiście niewprawna ręka skutkuje krzywiznami, cóż, trening czyni mistrza.
A teraz przeprosiny.
Niedawno złamałam paznokieć środkowego palca dłoni pokazowej.
Miałam zastępować ją dłonią lewą ale... z racji tego, że jestem leworęczna, wzorki wyszły gorzej niż krzywo.
Mimo wszystko będzie kaleka prawa dłoń, musicie wybaczyć.

A tu w świetle dziennym choć pochmurnym. Całe szczęście, obyło się bez lampy błyskowej:
Użyłam:
1 warstwa odżywki diamentowej Wibo
1 warstwa Lovely Naturalist nr7
Wzorek:
MIYO Nailed it! nr04 "Ink"
Płytka BM07
1 warstwa odżywki diamentowej Wibo
kamyczki
1 warstwa szybkoschnącego Poshe

środa, 12 września 2012

Fantasy Fire

To, że jestem lekko opóźniona z nowinkami, ma swoje dobre strony.
Primo - mogę poczytać recenzje i ewentualnie ustrzec się przed koszmarkiem.
Secundo - najczęściej trafiam na przeceny. :)
Tak też było z Fantasy Fire. Do szaf Max Factor nie podchodzę w ogóle, bo nie lubię tej firmy i mają bardzo drogo.
Lakier swego czasu był hitem na blogach, pamiętam, że dziewczyny nawet się zrzucały, żeby kupić go za granicą, bo u nas był niedostępny.
Dziś go dorwałam na przecenie i przyznam, że jest ładniutki, w sam raz na jesień ale.
Raz, że nawet nie raczyli poinformować, jaką pojemność ma buteleczka.
Dwa, że i tak drogo.
Trzy, to mój pierwszy i ostatni lakier z tej firmy, chyba że będą je wyprzedawać za 5,-
Użyłam:
2 warstwy odżywki diamentowej Wibo
1 warstwa MIYO Mini Drops nr38 "Electric purple"
1 warstwa Max Factor nr45 "Fantasy fire'
1 warstwa odżywki diamentowej Wibo

niedziela, 9 września 2012

Jasmina trochę ponura


Po wczorajszych poszukiwaniach tego jedynego dobrego winka (oj wiele degustacji było...) w końcu znaleźliśmy. :D Zapamiętać: BIASCO!
Kilka razy w nocy się budziłam a rano odkryłam, że wytrąbiłam pół butelki wody...
W każdym razie tak pokiereszowałam paznokcie, że dziś machnęłam coś innego.
Chciałam się zabawić w "księżniczki Disneya", które to widziałam na paru blogach, ale lubię tylko Jasminę, więc mijałoby się to z celem.
Ale kolory iście Jasminowe.
Niebieski jak jej strój i czarny jak włosy. A kamyczki jak z jej opaski :)

Uznajmy, że gradient celowo jest taki toporny. Z daleka zresztą tego tak nie widać.
Przy okazji odkryłam, że odżywka diamentowa od Wibo, której używam jako bazy, świetnie się sprawdza jako top coat. Pięknie nabłyszcza i całkiem szybko wysycha.
Bardzo miła niespodzianka.

Użyłam:
1 warstwa odżywki diamentowej Wibo
1 warstwa Safari nr100
cieniowanie MIYO Nailed it! nr4 "Ink"
kamyczki z zestawu dekoracyjnego
1 warstwa odżywki diamentowej Wibo

sobota, 8 września 2012

Winobranie 2012

W końcu udało mi się zabrać za mani.
Cieniowanie zrobione gąbką.
Biało-żółto-zielony to barwy Falubazu ale również kolory Zielonej Góry.
Do tego nieudolnie namalowane kiście winogron.
No ja nie wiem - za każdym razem kiedy chcę coś namalować mój "talent" gdzieś pomyka świńskim truchtem...
Na to wszystko poszła warstwa Essence Gell look, który coraz bardziej mnie denerwuje. Strasznie narobił mi bąbelków.

 Nałożyłam też warstwę lakieru świecącego w ciemności, który kupiłam w sklepiku "wszystko po..." i dałam za niego 5,-. Patrzcie, naprawdę troszkę świeci :)
Użyłam:
1 warstwa Da Vinci
Cieniowanie:
lakiery z chińczyka od Editt Cosmetics
Winogrona:
MIYO Mini Drops nr38 "Electric purple"
Listki:
farba akrylowa
1 warstwa Essence top coat Gel Look
1 warstwa świecącego w ciemności Editt Cosmetics Night Light nr7
1 warstwa wysuszacza w sprayu Essence

Wysuszacz słabo sobie radzi, wciąż mam miękkie paznokcie.
Lili ząbkami już mi rozorała winogronka na lewym kciuku a ja sama odbiłam sobie włosy na kilku palcach prawej dłoni.
Niech tylko przetrwa do wieczornego wyjścia.
Jutro zmaluję sobie coś innego. :)

piątek, 7 września 2012

Vollare Da Vinci

Bardzo przyjemny lakier.
Jakość za 2.5o,- oczywiście nie powala ale kiedy ma się wysuszacz, takie rzeczy nie mają znaczenia. :)
Perłowa biel mieści się w buteleczce o pojemności 10ml.
Pędzelek długi i wąski, przyznaję, że ciężko się nim operuje.
Ja nałożyłam jedną grubszą warstwę, która schła dosyć długo, ale nie wiem ile bo jak wlazłam na neta...
Kilkoma drobnymi urazami się nie przejmuję, bo mam zamiar zrobić winobraniowy mani. :)



Edit:
Zapomniał dodać, że paznokcie wyglądają bardzo czysto i elegancko. Nawet mogę powiedzieć, że ślubnie. :)

środa, 5 września 2012

Promyk szczęścia w deszczowy dzień

Niewyspana, nie tylko dzięki Lilce, która buszowała w nocy, ale i pogodzie, przez którą jedyną myślą jest zakopanie się pod kocem z kawusią, psioczyłam, że nie dam rady zrobić foci na konkurs gradientowy u bottle of happiness.
Zdjęcia się udały.
Ja osobiście mani jestem zachwycona, R. widząc moje paznokcie został wręcz zmiażdżony z podziwu.
Cierpię, bo chętnie bym się nim pochwaliła (mani, nie R.) ale do rozstrzygnięcia nie wolno publikować.

Po leniwym śniadaniu zebrałam się na wypad do miasta. Kroki skierowałam do Tesco, choć trochę mi było nie po drodze.
Jakiś czas temu widziałam, że drogerię n pasażu przebudowywali więc byłam ciekawa efektu, który przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.
Mianowicie wstawili szafę Catrice, co szalenie mnie zaciekawiło, bo kilka kolorków było interesujących.
A do tego poszerzyli szafę Essence i moim oczom ukazał się glorius aquarius, za którym sikałam i jeździłam po Krakowie.
Drapnęłam circus confetti, na które się czaiłam i limitkę Fruity.
Niestety nie mam pojęcia jak się nazywa, bo nie jest opisana.
Po naklejce mogłabym wnioskować, że ma nr4, ale wszędzie pod tym numerem znajduję kiwi. :/

Ogólnie wróciłam do domu bardzo zadowolona. Szczególnie, że R. po mnie przyjechał i największą ulewę przesiedziałam w cieplutkim autku. :)

Gdyby nie fakt, że mani na paznokciach podoba mi się, już bym próbowała nowości.
A tak pozostaje mi zabawa z aparatem, co przy tej pogodzie będzie istną katorgą.

wtorek, 4 września 2012

Rekonesans

Pojechałam do Rodziców na weekend.
Fajnie jest widzieć u Mamci powiększającą się kolekcję lakierów, choć samej zainteresowanej w nich nie widziałam, hm...
Lakiery są w większości ciemne, bo tego wymaga specyfika pracy.
Złapałam najnowsze nabytki z firmy Pierre Rene (tej od MIYO Mini Drops).
Z technicznego punktu widzenia:
W uroczych kwadratowych buteleczkach mieści się aż 11ml. A koszt to raptem 2.5o,-/szt.
Pędzelek jest krótki i wąski, dzięki czemu dobrze się operuje przy skórkach.
Lakier dobrze się rozprowadza i do pełnego krycia wystarczą dwie warstwy.
Seria nosi nazwę SALON USE.
Tak ładnie się mienią w buteleczkach

Niestety lakiery nałożone na złotego chińczyka z poprzedniej notki.

Pierre Rene na wskazującym i środkowym. Na serdecznym i małym moje nowe nabytki z SGGM
Jak widać fiolecik nawet przy lampie błyskowej nie szaleje z drobinkami a szkoda. Miał potencjał.
Wybaczcie nierówno pomalowane paznokcie ale robiłam to z ciekawości i na szybko.
Miałam zrobić każdemu z lakierów osobne swatche ale siedząc wygodnie u Mamci po prostu nie chciało mi się bawić w malowanki. :)